Jeden z najbardziej efektownych kamieni dekoracyjnych Polski. Na czerwono-brązowym tle wyraźnie widoczne są szare, czerwonawe lub niemal czarne fragmenty skalne, tak zwane klasty. Mają one zaokrąglone kształty. Skała, która składa się z obtoczonych klastów tkwiących w spoiwie jest określana przez geologów mianem zlepieńca.
Takie zlepieńce, pochodzące z rejonu Czerwonej Góry (10 km na południowy-zachód od Kielc, przy drodze szybkiego ruchu do Chęcin), są nazywane „zlepieńcem zygmuntowskim”, „zygmuntówką”, a nawet… „salcesonem”. O ile ostatnia nazwa jest zupełnie zrozumiała – wystarczy przez moment spojrzeć na elementy architektoniczne wykonane z tej skały – o tyle dwie pierwsze wymagają wyjaśnienia. Ze zlepieńca wykonano trzon pierwszej Kolumny Zygmunta III Wazy, znajdującej się do dziś (choć wykonanej już w innym kamieniu) na Placu Zamkowym w Warszawie. Temu rozpoznawalnemu zabytkowi skała zawdzięcza swoją nazwę, choć stosowana była także w wielu innych miejscach.
Zlepieńce zygmuntowskie eksploatowane były od XVI wieku aż do końca XX wieku. Obecnie nie prowadzi się wydobycia tych skał w celach budowlanych ani ozdobnych. Wciąż jednak można oglądać “zygmuntówkę” w ścianach i posadzkach wielu budynków niemal wszystkich większych miast Polski.
Oglądając zlepieńce zygmuntowskie warto przyjrzeć się bliżej okruchom skalnym tkwiącym w czerwonobrązowym tle. Niekiedy można w nich dostrzec przekroje przez gałązki gąbek – amfipor, a czasami także większe skamieniałości – szczątki gąbek z wymarłej grupy stromatoporoidów. Dzięki temu możliwe jest datowanie klastów. Są one wieku dewońskiego i mają od około 405 do 375 milionów lat. Wiele z tych klastów to fragmenty wapieni z Bolechowic.
Spoiwo sklejające ze sobą dewońskie klasty jest o wiele młodsze. Jego wiek nie został ostatecznie ustalony, prawdopodobnie oscyluje on wokół 270 milionów lat (późny perm). Skała musiała więc powstać właśnie wtedy. Obecność dużych, lekko obtoczonych i wygładzonych fragmentów wapieni mówi nam, że nie były one transportowane na duże odległości, i na pewno nie przez wielkie rzeki ani w strefie przybrzeżnej morza. Czerwona barwa wskazuje natomiast na warunki klimatu suchego i półsuchego. Fragmenty wapieni dewońskich musiały być transportowane w dół stromego stoku, do głębokich kotlin śródgórskich lub na brzeg morski, tkwiąc w nasączonej wodą masie stanowiącej dzisiaj spoiwo skały. Miejsc, w których powstają takie skały, nie znajdziemy dzisiaj na obszarze Polski. Pewnych analogii można się doszukiwać między innymi w Dolinie Śmierci leżącej na terenie Kalifornii.
Wnioski płynące z obserwacji zlepieńca zygmuntowskiego pozwalają nam przyjąć, że około 270 milionów lat temu na terenie dzisiejszych Gór Świętokrzyskich istniały góry powstałe w wyniku ruchów wypiętrzających związanych z tworzeniem się Pangei. Były one zbudowane między innymi z wapieni z Bolechowic, które uległy sfałdowaniu i wypiętrzeniu podczas ustępowania morza z tego obszaru. Góry te jednak zostały później zniszczone (zrównane), jednak w schyłku permu musiały one stanowić jeszcze znaczącą barierę, skoro wkraczające wówczas morze cechsztyńskie oparło się o ich krawędź, a wybrzeże było w rejonie dzisiejszych Gór Świętokrzyskich górzyste, pocięte stromymi dolinami schodzącymi wprost do morza.
Najbardziej znanym miejscem eksploatacji zlepieńców zygmuntowskich jest nieczynny kamieniołom Jerzmaniec, położony na południowych zboczach Czerwonej Góry, w pobliżu licznie odwiedzanej przez turystów jaskini Raj. Można w nim obejrzeć skałę w jej naturalnej postaci, nie obrobionej, a także zaobserwować ślady dawnego krasu, czyli zjawisk związanych z rozpuszczaniem skał, głównie węglanowych (składających się głównie z węglanu wapnia), w wyniku oddziaływania wody. Są to szczeliny oraz leje wypełnione drobnoziarnistym, czerwonym materiałem skalnym. Pierwsze etapy rozwoju krasu w rejonie Gór Świętokrzyskich miały miejsce jeszcze w permie, czyli ponad 250 milionów lat temu!
Warto przeczytać: