Wybuchy wulkanów na Islandii, które sparaliżowały europejskie lotniska, wydają się być najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać ze strony podziemnych mocy natury. Tak jednak nie jest. Oprócz “zwykłych” erupcji co kilkaset tysięcy lat zdarzają się także katastrofalne eksplozje, pustoszące ogromne połacie lądów i mające znaczący wpływ na ziemski klimat.
Mechanizm powstawania tych gigantycznych erupcji (powodowanych przez tak zwane superwulkany) pozostają niejasne. Naukowcy z uniwersytetu stanowego w Oregonie (USA) znaleźli jednak możliwą przyczynę katastrofalnych wybuchów.
Według badaczy odpowiedzialność ponoszą naprężenia gromadzące się przez tysiące lat wokół komór magmowych zasilających wulkany. Po długim czasie doprowadzają one do powstania pęknięć, a następnie do zawalenia się komory i utworzenia tzw. kaldery. Wiąże się z tym gigantyczna eksplozja.
Wyjaśnienie powodów najbardziej gwałtownych erupcji wulkanicznych jest niezwykle ważne. Zdarzenia te mogą stać się katastrofą dla gospodarki światowej, nie wspominając o tysiącach ofiar samego wybuchu.
Jedna ze zbadanych erupcji tego typu miała miejsce 2 mln lat temu na terenie dzisiejszego parku Yellowstone. Była ona 2000 razy silniejsza (!) od wybuchu wulkanu St. Helens. Popiół wyrzucony wówczas do atmosfery opadł na 1/4 terytorium Stanów Zjednoczonych, a sama góra została dosłownie wysadzona w powietrze.
Erupcja Mount St. Helens, o mocy 20 tys. razy większej niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę, jest mało znacząca w porównaniu z największymi katastrofami wulkanicznymi. Odkrycie potencjalnych przyczyn takich zdarzeń ma więc znaczenie, co nie zmienia faktu, że na razie nie potrafimy w żaden sposób bronić się przed niebezpieczeństwem.
Źródło: Possible trigger for volcanic ‘super-eruptions’ discovered – ScienceDaily