Dawno temu, przed milionami lat Ziemia wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Ponad nieistniejącymi już morzami i oceanami wznosiły się inne niż współcześnie kontynenty. Odmienny był klimat, a zwierzęta żyjące na lądach oddychały powietrzem niepodobnym do dzisiejszego.
Dlaczego świat tak bardzo się przeobraził? Co spowodowało, że zniknęły tamte morza i oceany, a lądy zmieniły swój kształt i położenie? To skutek wędrówki kontynentów, która na przestrzeni milionów lat wielokrotnie przekształciła mapę świata. Lądy i morza znane nam dzisiaj nie są więc wieczne – czas ich trwania jest wprawdzie nieporównywalnie dłuższy od dziejów ludzkiej cywilizacji, ale w historii Ziemi stanowią one zaledwie epizod.
W jaki sposób kontynenty mogą się poruszać? Pozwala na to budowa zewnętrznych części naszej planety: skorupy ziemskiej oraz górnej strefy płaszcza Ziemi. Składają się one z wielu zazębiających się fragmentów – każdy z nich to tak zwana płyta lub kra litosfery. Ich budowa jest odmienna w zależności od tego, czy na płycie znajduje się kontynent, czy też ocean. Płyty kontynentalne są bardzo stare, powstają i rozpadają się bardzo powoli, nawet na przestrzeni miliardów lat, a budujące je skały wchodzą w skład kolejnych kontynentów. Z kolei płyty oceaniczne tworzą się o wiele szybciej – choć proces ten, zachodzący w miejscu ryftów oraz grzbietów oceanicznych, i tak wymaga milionów lat. Skorupa oceanów ulega też sukcesywnie niszczeniu w tak zwanych strefach subdukcji, czyli wzdłuż ciągnących się tysiącami kilometrów pasów, gdzie zanurza się ona pod kontynenty i ulega przetopieniu w gorącym wnętrzu Ziemi.
Wędrówki kontynentów to procesy bardzo powolne. Większość dzisiejszych lądów przemieszcza się po kuli ziemskiej z prędkościami rzędu kilku centymetrów rocznie. To niewiele, ale w trakcie całych dziejów naszej planety, liczących ponad cztery i pół miliarda lat, każdy kontynent mógł przewędrować tysiące kilometrów.
Przemieszczanie się ziemskich lądów, choć tak powolne i niedostrzegalne w skali ludzkiego życia, ma dla nas olbrzymie konsekwencje. Miejsca powstawania i niszczenia kier litosfery – a więc ryfty, grzbiety śródoceaniczne i strefy subdukcji – to obszary nawiedzane przez trzęsienia ziemi, gdzie tworzą się ponadto wielkie wulkany zagrażające ludziom zamieszkującym obszary tysięcy kilometrów kwadratowych.
Z wędrówkami kontynentów wiążą się jednak nie tylko zagrożenia. W strefach subdukcji znikają całe oceany, co nieuchronnie prowadzi do wielkich kolizji lądów oddzielonych niegdyś szerokimi morzami. Te ogromne, choć zachodzące bardzo powoli, zderzenia doprowadziły do wypiętrzenia łańcuchów górskich, w tym także gór znajdujących się na terytorium Polski. Nie mogłyby one powstać gdyby nie nieustanny ruch kontynentów, bez którego Ziemi przypominałaby inne skaliste i martwe planety układu słonecznego. To jemu zawdzięczamy więc popularne miejsca wypoczynkowe oraz cele zimowych wyjazdów narciarskich.
Śladami wędrówek kontynentów są skały, które powstawały na obszarze naszego kraju przed milionami lat, w czasach gdy terytorium Polski znajdowało się w zupełnie innych szerokościach geograficznych. Dzięki tym skałom geolodzy – badacze Ziemi – mogą odtworzyć historię kontynentów i dowiedzieć się, jak wyglądały one przed milionami lat. Cofnijmy się teraz daleko w przeszłość i zobaczmy, co wydarzyło się wtedy na terenie Polski.
375 milionów lat temu nasz kraj znajdował się w pobliżu równika – ale na południowej półkuli! W ciepłym morzu pokrywającym terytorium Polski rosły liczne koralowce, które tworzyły struktury podobne do dzisiejszych raf barierowych z rejonu Australii.
325 milionów lat temu doszło do wielkich kolizji kontynentów, w trakcie których powstawał ogromny ląd, nazywany przez geologów Pangeą. Na terenie Polski wypiętrzały się wtedy wysokie góry i dymiły aktywne wulkany. W głębokich zapadliskach rosły natomiast równikowe lasy. To im – a pośrednio również wędrówce kontynentów – zawdzięczamy złoża węgla kamiennego.
270 milionów lat temu góry były już stare i zniszczone, a na teren naszego kraju wkroczyło morze. Obszar Polski znajdował się wówczas w pobliżu Zwrotnika Raka. W gorącym i suchym klimacie morze szybko parowało i zamieniało się w silnie zasolony zbiornik przypominający dzisiejsze Morze Martwe. Zawdzięczamy mu złoża soli kamiennej oraz źródła solanki znajdujące się w centralnej i północnej części kraju. Ze słonym morzem związana jest też geneza dolnośląskich złóż miedzi i srebra – obecnie jednego z najważniejszych bogactw naturalnych Polski.
Morze jeszcze kilkakrotnie wracało na teren Polski, między innymi 160 milionów lat temu, w okresie jurajskim. Podczas gdy na lądach królowały dinozaury, obszar naszego kraju znajdował się pod wodami morza, w którym pływały tajemnicze, dawno wymarłe zwierzęta. Ich szczątki zachowane w skałach z tamtych czasów są jednymi z najczęściej spotykanych polskich skamieniałości.